Zapomnijcie o Hugh Hefnerze i jego plastikowych króliczkach, historia tego playboya jest po prostu lepsza. Co więcej – występują w niej Freddie Mercury i George Michael, a w tle przewijają się Grace Jones i Roman Polański. Oto Tony Pike – człowiek legenda.
Choć Ibiza słynie z hucznych imprez, nikt nie organizował takich, jak Tony Pike w swoim Pikes Hotel. Być może znacie już jego wnętrza, jeśli choć raz oglądaliście teledysk Wham! “Club Tropicana”, a ten mężczyzna z wąsami a la Tom Selleck w słomkowym kapeluszu, który co chwilę pojawia się w przebitkach, to właśnie Tony. Hotel Pikes przez całe dziesięciolecia był oazą rozpusty. Wielokrotnie zatrzymywał się tutaj Freddie Mercury, Julio Iglesias, Boy George, Kylie Minouge, George Michale, czy Roman Polański.
Choć Pike zmarł w wieku 85 lat w lutym tego roku, jego legenda jest nadal żywa i dziwię się, że jeszcze nikt nie nakręcił o nim filmu. A byłoby co opowiadać…
Mi casa es su casa
Pike przyjechał na Ibizę w 1978 roku z Australii. Z pochodzenia był Brytyjczykiem. Podobno znalazł się tu przypadkiem, przez pomyłkę wysiadając z hiszpańskiego promu.
– Nigdy nawet nie słyszałem o tym miejscu, nie mówiąc już o tym, żebym tu kiedykolwiek był, ale czułem się jakbym wrócił do domu – wspomina w swojej autobiografii “Mr Pikes: The Story Behind the Ibiza Legend”. Pike przyjechał jednak z konkretnym planem na siebie. Chciał się stać międzynarodowym bon vivantem i dorobić się fortuny. Oczywiście nie miał pomysłu, jak to zrobić.
Z zaciekawieniem obserwował pełne pyłu wiejskie drogi i ubrane na czarno kobiety pracujące w polu. Wkrótce poznał zamężną Brytyjkę, z którą nawiązał płomienny romans. Gdy mąż kobiety dowiedział się o zdradzie, zażądał rozwodu. Pike uznał, że skoro tak się stało, powinien znaleźć dla siebie i Lynn jakieś miejsce. Zobaczył ogłoszenie o 500-letnim gospodarstwie rolnym na sprzedaż. Znajdowało się na wzgórzach miejscowości Sant Antoni de Portmany i było kompletnie niezdatne do zamieszkania. Poprzedni właściciel używał posiadłości do schronienia owiec. Nie było tam wody, prądu ani urządzeń sanitarnych. Miejsce było ruiną. Podbnie, jak Tony ze swoim kryzysem wieku średniego.

– Spojrzałem na tę zepsutą starą ruderę i pomyślałem – to może być najwspanialsze miejsce na świecie – wspominał.
Kupno farmy poważnie nadszarpnęło budżet Tony’ego, ale wzbogaciło go o poświęcenie, jakiego się po sobie nawet nie spodziewał. Ponieważ nie miał środków na remont, za pracę zabrał się sam. Pracował siedem dni w tygodniu. Od świtu do zmierzchu, brudząc się, załatwiając się pod drzewem, bez możliwości wzięcia prysznica po pracy, nie mówiąc nawet o myciu rąk. Zadanie uczynienia z tego miejsca najlepszego hotelu pod słońcem było jednak ważniejsze. Sam doprowadził kanalizację i wyremontował cały hotel. Nocami leżał i obserwował gwiazdy przez dziurę w suficie i czasem wracał do swojej smutnej przeszłości i dzieciństwa, gdy był molestowany przez brata. Lecz to tylko go napędzało, wstawał potem rano i pracował jeszcze ciężej. Plan był prosty – zbudować sobie taką przyszłość, która zatrze wszystkie demony przeszłości.
Gospodarstwo zbudowane było na skałach, więc Tony pożyczył młot pneumatyczny i wykuł basen. Gorzej było z wnętrzem hotelu, gdyż wstrząsy, jakie powodował młot, mogły naruszyć fundamenty. Kamienną podłogę skuwał więc kilofem. Każdorazowe uderzenie wyszczerbiało ją o bryłkę wielkości kamyczka. Podłoga zajęła mu więc trzy miesiące. Nie raz dopadała go frustracja, ale był niewolnikiem swojego snu.

Po dwóch latach, gotowych było pięć pokoi i słynny wjazd do hotelu z ręcznie malowanym napisem „Hotel Pikes”. Kilku gości odwiedziło jego posiadłość, ale sama rezerwacja nie była łatwa, gdyż Tony’ego nie było stać na telefon. Wieczorami siedział wyczerpany na tarasie, pił piwo i modlił się, by usłyszeć warkot silnika taksówki, która wjechałaby na wzgórze. Bywało, że wątpił w swój doskonały plan, ale wtedy stało się coś, co praktycznie zdarza się jedynie w hollywoodzkich filmach.
Club tropicana, drinki są za darmo
Pewnego wieczoru dostrzegł mężczyznę, który szedł do Pikes Hotel przez pola. Jak się okazało, był to pracownik wytwórni płytowej, który szukał egzotycznego miejsca na teledysk znanego brytyjskiego duetu. Tydzień później przyjechał zespół Wham!, aby nakręcić w hotelu Tony’ego teledysk do piosenki “Club Tropicana”. Tony też w nim wystąpił. To on wita gości w słomkowym kapeluszu i jest barmanem w późniejszych scenach klipu. Umięśniony od pracy fizycznej Pike, z modnymi wówczas wąsami, szybko zwrócił uwagę George’a Michaela, który nie był jeszcze zdeklarowanym gejem. W noc poprzedzającą zdjęcia do teledysku Tony i George Michael wypili kilka drinków, a następnie – jak wspomina Tony w biografii – spędzili upojną noc. – Byłem zaskoczony, ponieważ nie jestem gejem – wyznał Tony.

Tak narodził się Hotel Pikes. Wszyscy chcieli pojechać do Clubu Tropicana, więc miejsce szybko stało się metą bogatych i sławnych. Tony czuł się jak ryba w wodzie. W skąpych i obcisłych majtkach, jakże charakterystycznych dla lat 80., kursował wokół basenu, dolewając drinki gościom, a niektórych z nich zabierał na swój jacht, by popłynąć do klubu Ku Clubu na wyspie, gdzie Tony miał dostęp – jako jeden z 50 osób – do pokoju VIP.
Freddie Mercury i impreza życia
Jednym z regularnych gości Hotelu Pike wkrótce stał się Freddie Mercury, który zaprzyjaźnił się z Tonym. Często rozmawiali w pokoju Mercury’ego o sensie życia, wciągając kokainę z laminowanego menu restauracji Pike’a. To tutaj odbyły się legendarne 41 urodziny Mercury’ego.
Impreza miała miejsce się 5 września 1987 roku, a na kartach historii zapisała się, jako najbardziej wystawny przykład nadmiaru, jaki kiedykolwiek widziała śródziemnomorska wyspa. Tony, na prośbę Freddiego zaprosił 500 osób, ale finalnie zjawiło się 700 gości, a sama impreza trwała trzy dni. Byli tu Julio Iglesias, Grace Jones, Jean-Claude Van Damme, Kylie Minogue, Nigel Benn, Anthony Quinn, Bon Jovi, Boy George, Five Star, Tony Curtis, Robert Plant, Naomi Campbell i Spandau Ballet.

Tysiące złotych i czarnych balonów z helem (których nadmuchiwanie trwało podobno trzy dni) oraz wielki pokaz fajerwerków, który podobno można było zobaczyć na Majorce to tylko niektóre z atrakcji. Wypito 350 butelek szampana Moet & Chandon, a jubilat otrzymał tort w kształcie katedry Sagrada Familia Gaudiego. Manager grupy Queen Jim Beach otrzymał za to rachunek za 232 stłuczone kieliszki. To oficjalnie, bo nie wiadomo, ile kokainy znalazło się na tej imprezie i jakiej wartości. Freddie na narkotykach nie oszczędzał, jak wiadomo. Tony bawił się świetnie, choć front hotelu stanął w ogniu i zawaliła się ściana. Pike grał jednak w najlepsze w tenisa z Freddiem, Kenny’m Everettem i prezesem Colchester United.
Strange, I’ve seen that face before…
Wiedziona sławą Ibizy, do hotelu przyjechała również czarnoskóra piękność Grace Jones. Między piosenkarką, a Tonym iskrzyło i para szybko nawiązała romans. Pike był wówczas w związku, więc któregoś ranka goście hotelu mieli okazję oglądać scenę, w której rozgoryczona dziewczyna Tony’ego goniła Jones dookoła basenu z nożem w ręku. Tony spokojnie serwował wówczas gościom śniadanie. Romans z Jones nie był przelotny i trwał ponad rok. Grace w swoich wspomnieniach podzieliła się pochlebną refleksją na temat członka Pike’a, a ten nazwał ją swoją najlepszą kochanką. To z pewnością ucieszyło piosenkarkę, gdyż Tony słynął z seksoholizmu i niedługo przed śmiercią wyznał w wywiadzie, że miał w życiu około trzech tysięcy partnerek i partnerów.
Jones jednak miała w jego sercu specjalne względy. Pike wspomina nawet, że pewnego wieczoru Roman Polański zapytał go, czy mógłby go umówić z Grace.

– Powiedziałem, że jestem jej kochankiem, a on na to: ale jestem sławny! Więc odpowiedziałem, że wybrała mnie. Była cudowna, miała aurę jak tęcza – wspominał.
Julio Iglesias i kłopoty z prawem
Hotel Tony’ego był oazą rozkoszy, którego sława szybko wyszła poza mury posiadłości. Brytyjskie tabloidy rozpisywały się o tym, że Pike rozpoczynał swój dzień od kokainy posypanej płatkami kukurydzianymi. Tony z uśmiechem odpowiadał jednak: – nigdy tego nie rozumiałem. Dlaczego, ktokolwiek miałby dodawać do niej płatki kukurydziane?

Mimo że jego goście zażywali narkotyki, Tony nie handlował nimi. Zła sława hotelu zwróciła jednak uwagę lokalnych władz. Te uznały, że hotel trzeba zamknąć i gdy postanowienie zostało zatwierdzone, do komendanta policji zadzwonił znajomy Pike’a… Julio Iglesias, lokalna sława numer jeden. Iglesias umówił się z komendantem na kolację, a problemy z władzą się skończyły na zawsze.
– Po tym, cóż, był (komendant) na imprezie Freddiego – śmiał się Tony.
Czekając na wyrok
Tony Pike nigdy nie był bogaty. Szalone imprezy odbywały się w końcu tylko w sezonie, a ten trwał ok. czterech miesięcy. Przez kolejne miesiące Tony ciężko pracował remontując hotel. Miejsce było jego szczęściem, był wolny, choć tuż przed rozpoczęciem sezonu nie było go już stać na benzynę do swojego białego Rolls-Royce’a. Nigdy nie dał po sobie poznać, że zmaga się z problemami.
– Za okularami przeciwsłonecznymi można ukryć wszystko – podkreślał.
Jednak era beztroskiej zabawy i seksu bez zabezpieczenia wkrótce zaczęła zbierać żniwa. Przyjaciele Pike’a zaczęli umierać na AIDS. Merkury też umierał. Ostatniego lata przed śmiercią przyjechał do Pikes Hotel, prosząc o najlepszą kokainę, jaką można kupić za pieniądze. Wiedział, że to jego ostatnie lato.
Zmieniała się też sama Ibiza. Do hotelu zaczęli przyjeżdżać słynni didżeje – Carl Cox, Pete Tong, Paul Oakenfold, Erick Morillo, Roger Sanchez, David Morales. Tony pił z nimi przy basenie i imprezował w klubach, w których grali.
W 1995 roku przyszedł czas na wytrzeźwienie. Jego ówczesna dziewczyna wyznała mu, że zachorowała na AIDS. Tony również się przebadał, a wynik testu okazał się pozytywny. W końcu i przed nim stanęła wizja dołączenia do sławnych przyjaciół, którzy byli już po drugiej stronie. Lekarze dawali mu maksymalnie pięć lat, więc zdecydował się sprzedać hotel, aby opłacić leczenie i zabezpieczyć dzieci z czterech małżeństw.
Niefortunny interes
Za pośrednictwem tajemniczego niemieckiego pośrednika Tony poznał Włocha, który chciał kupić hotel za 5 milionów dolarów. Tematem sprzedaży zainteresował jego syn Dale’a, który chciał pomóc ojcu w transakcji i przyleciał na Ibizę dwa dni przed Tonym. Gdy samolot Pike’a dotknął ziemi, na lotnisku momentalnie pojawili się policjanci, którzy kazali mu się ubrać w ubrania robocze personelu lotniska, po czym przewieźli go w bezpieczne miejsce. Tam Pike dowiedział się, że jego syn Dale został zamordowany, a jego zwłoki porzucono na plaży. Prawdopodobnie zginął w związku ze sprzedażą nieruchomości. Tony nigdy nie pogodził się ze śmiercią syna. Miesiącami pogrążał się w rozpaczy, aż uznał. że rozsypie prochy Dale’a wokół drzewa oliwnego w Pikes Hotel, a nieruchomość zatrzyma. Być może śmierć syna uratowała życie również i jemu, gdyż Tony siłą rzeczy zwolnił, a działanie leków sprawiło, że wirus HIV wkrótce został uśpiony.

Pike powrócił do dawnego stylu życia. Ożenił się po raz piąty, jednak blask jego hotelu zaczął przygasać. Konkurował teraz z pięciogwiazdkowymi hotelami, a sławy, które niegdyś odwiedzały jego przybytek umarły lub zmieniły tryb życia. Tony ostatni pokój ponownie wykończył samodzielnie, jedna wysiłek spowodował, że nie mógł wstać z łóżka. Nie był już młody. Podupadający biznes odkupili od Pike’a współwłaściciele słynnego na Ibizie klubu Manumission. Odnowili go zgodnie z zamysłem Tony’ego i uczynili z niego miejsce muzyczno-kulturalne, traktując obiekt tak, jakby to było dziedzictwo Ibizy. Tony zaś otrzymał dożywotnio pokój i stołek barowy, na którym często siadał wspominając George’a, Freddiego, Grace i wszystkich innych, których pamiętały mury Pikes Hotel.

Tony Pike, legenda hedonizmu, zmarł w wieku 85 lat w lutym 2019 roku po długiej walce z rakiem prostaty i rakiem skóry. Dwa lata wcześniej, w 2017 roku została wydana jego autobiografia Mr Pikes: The Story Behind The Ibiza Legend. Był pięciokrotnie żonaty i miał czworo dzieci.